Właśnie mija tydzień od zakończenia spotkania edukacyjnego W tym szaleństwie jest metoda w Goleniowie. Myśli przewodnie konferencji pochodziły z dzieł Williama Szekspira. Nie dziwi więc, że Gospodarz Akademickiego Zacisza podczas rozmowy z zaproszonymi gośćmi zainspirował mnie do stworzenia parafrazy najsłynniejsze pytania autora Hamleta i uczynienia jej tytułem niniejszego wpisu.
Pojechałem do Goleniowa poniekąd wbrew zdrowemu rozsądkowi. Przy poziomie zmęczenia, jakie towarzyszy wielu nauczycielom zarwanie weekendu do najlepszych pomysłów nie należy, ale było warto. Czego nauczyłem się w Goleniowie?
Spotkanie dla mnie było słuchaniem opowieści nauczycieli. Każdy z nich to inna historia, inne doświadczenia, inna mądrość, którą przekazuje uczniom i nie tylko. Zaskakujące jak często te drogi gdzieś na linii czasu się krzyżują, czerpią od siebie nawzajem.
W Goleniowie usłyszeliśmy wiele opowieści (z powodu awarii "klonarki" ja osobiście tylko kilka). Prof. Łukaszewicz przeniósł nas w czasy, kiedy sam byłem uczniem. Pokazał nam swoją wizję szkoły, która jest wszędzie tam, gdzie możesz zainteresować dziecko. Pokazał nam jak w latach 90-tych pracował z dziećmi w Szkole Przyszłości w Kaliszu metodą projektowanej okazji edukacyjnej. Okazała się zresztą, że Profesor jest swoistym węzłem na edukacyjnej osi czasowej łączącym wielu obecnych na spotkaniu edukatorów. W Akademickim Zaciszu opowiedzieli oni o swoim doświadczeniu czerpania z myśli Profesora.
Dane mi było wysłuchać opowieści Dawida Łasińskiego (Pana Belfra) i Krzysztofa Chojeckiego (Pana Pistacji). Historie w sposób szczery i otwarty kierowane do młodych, którzy przybyli do Rampy Kultura. Wyznanie niektórych faktów w moim odczuciu było dużym aktem odwagi. Przyznam szczerze, że ja tak bym nie potrafił. Możliwe, że to z powodu wyższego współczynnika "zramolenia" - Pesel nie kłamie ;) . To było ciekawe doświadczenie różnorodności form nauczycielskich przekazów. Dobrze, że tak jest, bo świat złożony z klonów np. Pana Belfra wcale nie musiałby być łatwiejszy do strawienia. Choć nie ukrywam, że Dawida bardzo cenię, ale jeden wystarczy. :)
Bardzo trafiła do mnie historia "lansu" Pana Belfra. Dawid już w mniejszym gronie pokazał wzloty i upadki, poszukiwania i odkrycia na drodze do tworzenia swojej marki. Pozwolił nam zajrzeć za kulisy, opowiedział o pytaniach, na które szukał odpowiedzi itp. itd. Zobaczyliśmy człowieka z "krwi i kości", takiego jak my. I znowu zgodnie z zasadą góry lodowej przypomniałem sobie, że sukces, który widać, to tylko niewielka część pracy i zmagań, które trzeba zainwestować...
Oktawii Gorzeńskiej słuchałem po raz "setny". Za każdym razem na nowo staje się ona dla mnie inspiracją i zachętą do kroczenia drogą zmiany. Oktawia budzi pewność, że warto. Zatem wraz z nią zapraszam was do Projektu Zmiana.
Przepisem na tworzenie szkoły Microsoft podzieliły się Joanna Szymańska i Dorota Gorzejewska - wicedyrektorki Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 w Gdyni - jedyne flagowej szkoły Microsoftu w tej części globu. Piękna historia współpracy, nieustannego rozwoju i podejmowania nowych wyzwań z wielkim uśmiechem.
O Wiośnie Edukacji wspaniale opowiedziała Justyna Bober - nasza specjalistka od sieciowania i zbierania danych. Przypomniała, jak wiele dobra mogą zrobić ludzie, którzy zdecydują się iść razem w jednym kierunku.
Swoimi pomysłami na mobilizację uczniów podzieliła się Anita Plumińska-Mieloch. Dla mnie to tytan pracy, konsekwencji i porządku. Jej doświadczenie pokazuje, że znajomość sposobu funkcjonowania mózgu i zastosowanie w sumie prostych "trików" może znacząco poprawić jakość pracy nie tylko z uczniami.
Świat Edukacji jest ogromny i różnorodny, a w Goleniowie skupił się jak w soczewce. Warsztaty i prelekcje odbywały się równolegle aż w ośmiu salach. Trudno było się zdecydować, gdzie pójść, a chciałoby się wiele. Tempo było wręcz zabójcze. Oj działo się, działo. Żałuję, że nie udało mi się zobaczyć w akcji wielu moich edu-przyjaciół.
Z drugiej strony to chyba dobrze, że nie muszę ogarniać wszystkiego sam, że nie muszę wiedzieć i umieć wszystkiego. Ewa Radanowicz powtarza Mniej znaczy więcej, a sztuka odpuszczania jest coraz bardziej potrzebna. Cieszę się więc z tego kawałka tortu, który udało się uszczknąć dla siebie. Myślę, że najcenniejsze było spotkanie z ludźmi, którzy o edukacji myślą podobnie, a przyjazna serdeczna atmosfera panowała w każdym miejscu tego spotkania.
Wspieranie nauczycieli było tematem mojego wystąpienia. Po doświadczeniach strajku, pandemii, a teraz wojny potrzebują oni bardzo wzmocnienia. Nikt nie przygotowywał nas do pracy w warunkach ciągłego zarzadzania kryzysowego. Oczywiście potrzebne są rozwiązania systemowe. Jednak każdy z nas może być "wspieraczem" i wcale nie potrzeba do tego wielkich kompetencji, pieniędzy, akcji. Życzliwy uśmiech, miły gest, dostrzeżenie i docenienie czyjegoś trudu lub talentu, udzielenie pomocy, gdy trzeba... Wystarczy by zastąpiły kulturę niepotrzebnej rywalizacji, a biomet pokojów nauczycielskich wydatnie się poprawi z korzyścią dla naszych uczniów.
Spotkanie w Goleniowie przyniosło mi wiele słów wsparcia, doceniania, pozytywnej informacji zwrotnej. Takie doświadczenia są bardzo potrzebne, zwłaszcza że sam mało doceniam to, co robię. Nie uważam, by było to coś nadzwyczajnego. Trudno wymienić tu wszystkich moich "wspieraczy", ale chcę przekazać Wam moją wdzięczność. Naładowaliście moje baterie. Dzięki temu m.in. postanowiłem coś tu w końcu napisać. Bardzo bym chciał, żeby właśnie tak wyglądało to we wszystkich pokojach nauczycielskich w Polsce.
Podczas spotkania swoje wystąpienia mieli nie tylko nauczyciele, ale także uczniowie. Żałuję, że nie mogłem ich usłyszeć, ale recenzje kuluarowe były entuzjastyczne. Młodzi ludzie naprawdę mają wiele do powiedzenia, potrafią celnie zdiagnozować problemy i zaproponować rozwiązania. Oby było więcej okazji, podczas których będą oni wysłuchani przez nauczycieli, ale też przez polityków i urzędników kształtujących ramy szkolne.
Innowacyjne było również to, że to licealiści byli gospodarzami wszystkich paneli. Nie tylko przedstawiali prelegentów, ale czasem podejmowali z nimi dialog. Bardzo chciałbym sie dowiedzieć, co oni sądzą o tym, co zobaczyli.
Ta lekcja spotkała mnie już po konferencji. Naładowani pozytywnymi emocjami i inspiracjami wracali do domu pociągiem relacji Świnoujście-Przemyśl. Rzeczywistość wojny uderzyła widokiem mężczyzn jadących na front. Spotkały się dwa światy.
Doszło tez do nieprzyjemnej sytuacji między konduktorem i Ukraińcem. Nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Jestem pełen podziwu dla Ali, która nie pozostała obojętna i zareagowała na niewłaściwe zachowanie obsługi pociągu.
Życie szybko przypomniało, że w ostatecznym rozrachunku nie chodzi o piękne idee, a o nasze czyny. Czegokolwiek mniej lub bardziej teoretycznie nauczymy naszych uczniów w szkole, życie i tak przyniesie coś więcej, coś co zaskoczy i obnaży sedno sprawy...
Zostawiłem na koniec. W otoczce spotkania pojawiło się coś, czemu nie warto robić reklamy, więc szczegółów nie podam. Chcę tylko napisać, że jeśli robisz coś dobrego, jeśli dążysz do zmiany, szukasz tego, co lepsze, to podłość znajdzie sposób, by wypełznąć. Jeśli Cię to spotka, nie przejmuj się i rób swoje, bo warto.
Przesyłam wyrazy najwyższego uznania dla organizatorek tego "zamieszania". To było naprawę COŚ niezwykle wartościowego. Dziękuję, że mogłem być częścią tego "szaleństwa".