niedziela, 19 lipca 2020

P jak podsumowanie

Litera P jest najulubieńszą literą Wiosny Edukacji. Działamy w duchu 5P (czasem nawet mowa o 7). Dzisiaj skupię się na innym ważnym P - Podsumowaniu. Koniec roku szkolnego już dawno za nami, ale moje zatrzymanie rozpoczęło się dopiero co. Dlatego dopiero teraz. Tydzień temu wysłałem swoją aplikację do Microsoft Innovative Educator Expert. W tym celu przygotowałem prezentację swoich działań z ostatniego roku. Przyznam, że nie miałem pojęcia, że aż tyle aktywności udało się zrealizować. Dlatego każdemu polecam tworzenie podsumowań.

Modne przy podsumowaniach pytanie to "Gdybyś miał jednym słowem określić ostatni rok szkolny, to byłoby to?". Przyznam, że pierwszym słowem, o którym pomyślałem to "męczący". Szybko też się zganiłem za takie myślenie. Jak to? Ja propagator doceniania zwłaszcza małych rzeczy, skupiam się na zmęczeniu? To prawda okres zdalnego nauczania był męczący dla każdego nauczyciela, który poważnie potraktował wyzwanie. Stał się też źródłem licznych frustracji, nie tylko uczniów i rodziców, ale także nauczycieli. Często czuliśmy, że nasz wysiłek nie ma sensu, że niewielu uczniów podejmuje współpracę i docenia poszukiwanie nowych form kontaktu i urozmaicenia naszych metod działania on-line. Można o tym poczytać m.in. na blogu Matlekcja.

Na moje podsumowanie wybiorę więc słowo "zaskakujący". Ten rok był inny od wszystkich, jakie wydarzyły się do tej pory w moim nauczycielskim życiu. Oczywiście głównym zaskoczeniem była pandemia, która zamknęła wiele drzwi, nie odbyły się konferencje, na które niecierpliwie czekałem, by spotkać innych eduzmieniaczy. Straciliśmy kontakt face to face z uczniami i koleżankami i kolegami w pracy. Rachunek strat wydaje się spory. Jednak uparcie nie na nich chcę się skupić.

Zaskoczeniem było przyspieszenie, które na pewno nastąpiło. We wrześniu zacząłem korzystać z Teams i jak to ja bardzo chciałem podzielić się tym doświadczeniem z innymi nauczycielami. Oględnie mówiąc entuzjazmu nie było. W marcu nastąpiła diametralna zmiana zdania. Bardzo cieszyło mnie, że mogę dzielić się swoją wiedzą i przeprowadzić grono pedagogiczne przez tę przyspieszoną cyfrową rewolucję. Dzięki temu nasza szkoła uzyskała tytuł "Szkoła w chmurze Microsoft".

Sam też mogłem się uczyć, bo w internecie nauczyciele pokazali, że mogą wszystko i wspólnie znajdą rozwiązanie na każdą sytuację. Ogólnopolski WDN bez najmniejszego udziału władz zwierzchnich to istny ósmy cud świata. Mam wiele szacunku i wdzięczności za ten ogrom bezinteresownej pomocy, góry kreatywności i oceany współpracy. Zaprawdę polscy nauczyciele "potrafią latać na drzwiach od stodoły" (nie wiem od kogo zasłyszałem to powiedzenie, ale bardzo się z nim utożsamiam). Największym zaskoczeniem jest to, że minęła już połowa lipca, a proceder pandemicznego WDN on-line trwa nadal. Oby stał się standardem.

 Zaskoczeniem było dla mnie, że odpowiedzialni za edukację w kraju za wsparcie mogą uznać wysyłanie kolejnych tabelek sprawozdawczych. Tabelki owe wymagały wpisywania za każdym razem  całej metryczki szkoły i zazwyczaj miały niezwykle krótki termin obowiązkowego wypełnienia. W dobie cyfrowego przyspieszenia MEN z platformy SIO przeskoczyło na ręcznie składane w Excelu tabele. Ciekawe były również wypowiedzi prominentów edukacyjnych, którzy za nauczanie zdalne uznawali nauczanie korespondencyjne - "Wykonaj następujące zadanie i odeślij na adres". Złościło mnie to, ale może lepiej spuścić zasłonę milczenia i robić swoje.

W sumie nie było dla mnie zaskoczeniem, że zawsze można polegać na zespole, z którym pracuję. Uważam, że stanęliśmy na wysokości zadania, a nasi uczniowie nie pozostali pozostawieni sami sobie. Bardzo cenię zaangażowanie nauczycieli, mimo że nie wszyscy czują się  komfortowo w cyfrowym świecie. Nie twierdzę, że wszystko było idealnie. Zresztą uważam, że "idealnie" to zły cel w edukacji. Wystarczy, że będzie dobrze.

Kolejnym zaskoczeniem było odkrycie, że nasi uczniowie wcale nie są tak cyfrowi, jak na się zazwyczaj wydaje. Niektórzy błyskawicznie odnaleźli się w nowej sytuacji. Często Ci bardziej wycofani w klasie brylowali w "onlajnie", a dobrze radzący sobie na co dzień nagle jakby zniknęli i wielu wysiłku kosztowało ich "odnalezienie" czasem z marnym skutkiem. Sytuacja zdalnego nauczania postawiła pytania o samodzielność uczniów, ich proaktywność w rozwiązywaniu problemów, czy sferę "pozornego uczenia się" niezależnie od warunków. Okazało się, że dzieci często są bierne i zamiast działać, czekają aż ktoś rozwiąże problem. Czasem ustawiają dorosłego (a może on sam się tak ustawił?) w służebnej roli. Współpraca on-line z moimi uczniami wywołała u mnie ponowną potrzebę określenia mojej roli, jako nauczyciela. Jak nauczyć ich samodzielności i odpowiedzialności za swoją naukę? 

Jola na blogu Matlekcja szacuje, że naprawdę aktywnych było ok. 33% uczniów. Chciałoby się więcej, zwłaszcza gdy podejmuje się wysiłek, by lekcja była atrakcyjna dla dzieci. Ja jednak przewrotnie uznam, że 1/3 to dużo. Zasada Pareto mówi, że 20% ludzi wykonuje 80% pracy. 33% w tej optyce to dużo. To uczniowie z wewnętrzną motywacją do pracy. Powiedzmy sobie szczerze w "normalnych" warunkach wcale nie rozwijamy jej u uczniów. O porach lekcji przypomina dzwonek. Zadania wpisane do e-dziennika, temat lekcji i sposób realizacji często narzucony przez nauczyciela... Dużo pracy przed nami.

W pierwszym okresie (bo przecież był taki i to bez pandemii ;) ) największym zaskoczeniem była dla mnie współpraca z Budzącą się Szkołą Podstawową im. bł. Celiny Borzęckiej w Krakowie. W styczniu poprowadziliśmy wspólnie inspirujące spotkanie na temat roli błędu w edukacji. Dzięki mocy Skype'a dołączyła do nas ambasadorka Wiosny Edukacji Dorota Kujawe-Weinke. To kolejne spotkanie, które dowodzi, że zwykła rozmowa nauczycieli ma wielką moc na drodze zmiany.

To rok, w którym trafiłem na listę oficjalnych ambasadorów Wiosny Edukacji, dołączyłem do społeczności MIE, Flipgrid, Wakelet, realizowałem z moimi uczniami projekt "Asy Internetu"... Dużo się działo. We wrześniu nie spodziewałem się tego...

Kiedy zakładam okulary 5P i przeglądam historię roku szkolnego 2019/20 jasno widzę, że łatwo mi stracić pewność, że interpretacja przepisów oświatowych nie zawsze pomaga podążać we właściwym kierunku, że czasem wdziera się niepożądane P porównywania i podcina skrzydła, uparcie wskazując na błędy i problemy. I właśnie dlatego jestem szczególnie wdzięczny tym, którzy myślą tak samo i swoim wsparciem pomagają iść dalej - nawet jeśli pomoc ta przychodzi wyłącznie przez łącza cyfrowe.

Reasumując: Rok szkolny 2019/20 był zaskakujący, a tym samym ciekawy i motywujący. Warto doceniać. :)