wtorek, 1 września 2020

Jak się czujesz z nowym rokiem?




 Jak się czujesz z nowym rokiem szkolnym? - to pytanie zadałem sobie w ostatni weekend. Szczera odpowiedź zabrzmiała "Boję się". Nie, nie boję się, że zachoruję, że będzie więcej roboty... Boję się odpowiedzialności za innych, jaka spadła na nauczycieli i dyrektorów. Boję się, że dam się zwariować i zamienię szkołę w więzienie. Ale boję się też, że coś się stanie i okaże się, że zrobiłem za mało, mimo że za wiele nie mogłem. Boję się niepewności, niejasności, nieodpowiedzialnych eksperymentów. Boję się, że zareaguję za późno albo za słabo. Boję się, że zapomnę o sobie.

Spory ocean strachu odkryłem i... zaakceptowałem go. Tak, mam prawo się bać, bo sytuacja jest zupełnie nowa, bo łatwo przesadzić w każdą stronę, bo tak naprawdę wiem niewiele o wirusie, bo informacje bywają sprzeczne. Pomyślałem, że wejdę w ten rok z lękiem, który budzi szacunek dla życia i potęgi nieznanego. Obiecałem sobie jednak, że działać będę nadal ja. Nie pozwolę, by strach przejął kontrolę.

Dzisiaj rano patrzyłem, jak moja córka po raz pierwszy wyrusza do liceum. Obserwowałem mieszankę obawy i ekscytacji, bo idzie do miejsca, które sobie wybrała, zaczyna nową przygodę. Pomyślałem, że ja też tak chcę. Chcę przeżyć tę mieszankę lęku, ciekawości i radości. Mam więc od rana nowe postanowienia - idę do mojej pracy jak do pierwszej klasy liceum. Wybieram to miejsce od nowa, by przeżyć w nim strach choćby przed potencjalnymi skutkami "wizytacji koronnej" oraz ekscytację z powodu możliwości tworzenia i rozwijania siebie i innych, jakie daje mi spotkanie z moimi uczniami. Wybieram na nowo współpracę z moimi koleżankami i kolegami (nawet jak czasem trudno z nimi wytrzymać albo ze mną). I jestem wdzięczny, że jest mi to dane. 

Wam, wszystkim kompanom (Czy jest żeński odpowiednik? Kompankom? Czy to poprawna ortografia?) belferskiej ścieżki takiej właśnie mieszanki życzę, przyprawionej solidną dawką optymizmu (bynajmniej nie chodzi mi o emanowanie ;) ). Dbajmy o siebie i naszych uczniów, nie dajmy się zwariować, ograniczmy ilość tworzonych katastroficznych scenariuszy. I jak zawsze dla mnie najważniejsze - doceniajmy małe rzeczy, te jaskółki zmiany i radości oraz wspierajmy się jak zawsze. W stadzie zawsze łatwiej - nawet, jeśli trzeba zachować dystans...