sobota, 9 lipca 2022

Pedagogika planu daltońskiego

 


    Inny, by tylko powiedział, a ja się pochwalę - ukończyłem kurs "Pedagogika planu daltońskiego". Powyższy certyfikat jest dla mnie bardzo ważny, bo udział w kursie stał się okazją do głębszej refleksji nad moimi belferskimi przekonaniami. Mało tego mogłem te przekonania "przedyskutować" z opiekunem merytorycznym (Dziękuję Aniu). Szkoda, że trafiłem na plan daltoński dopiero teraz po 22 latach poszukiwań własnych. Moim skromnym zdaniem kurs powinien być elementem studiów pedagogicznych lub być stażu na nauczyciela kontraktowego (jeszcze nie przyswoiłem, jak się to będzie nazywać po procedowanych aktualnie zmianach systemu awansu zawodowego nauczycieli). Takie rozwiązanie pozwoliłoby po prostu oszczędzić czas i uniknąć kilku błędów.

    Nie odbyłem tego kursu na początku mojej belferskiej drogi. Czy był on w takim razie stratą czasu? Absolutnie nie. Wiele prawd, które sam wcześniej odkryłem znalazło potwierdzenie. To cenne, gdy możesz w dialogu z ekspertami potwierdzić właściwość kierunku zmian, które wprowadzasz do swojego nauczycielskiego warsztatu. Na dokładkę dostałem całą koncepcję w prostej pigułce w kształcie "sowy". Co prawda jestem specjalistą od jaskółek ;), ale SOWA jest "poręczą", której zamierzam się trzymać w mojej pracy z uczniami.

    


    Wiele mówimy o konieczności zmiany szkoły. I bardzo dobrze. Smutne jednak jest to, że wciąż nie odrobiliśmy lekcji, które ponad 100 lat temu wyłożyli na stół pedagodzy nowego wychowania. Wśród nich była twórczyni planu daltońskiego Helen Parkurst. Do tego nurtu należał również Janusz Korczak.

  W życiu to, co proste często okazuje się najtrudniejsze. Plan daltoński opiera się 4 filary - samodzielność, odpowiedzialność, współpraca i (auto)refleksja. W centrum zawsze stoi dziecko, a najważniejszym celem nauczyciela jest stworzenie odpowiednich warunków do jego rozwoju. Te cztery słowa ukryte w akronimie SOWA są potężnym narzędziem pracy dydaktycznej. Jako nauczyciel mogę zaplanować wszystko, ale nie wszystko będzie służyło realizacji filarów planu daltońskiego. W swojej pracy na pewno częściej będę sobie zadawał pytanie (autorefleksja), czy to, co robię z uczniami rozwija ich samodzielność, odpowiedzialność, czy uczy współpracy zamiast rywalizacji.

  Wdrażanie uczniów do samodzielnego planowania swojej pracy (np. poprzez wybór zadań) i odpowiedzialnego realizowania swoich celów wydaje się konieczne w czasach, gdy uczniowie stają się mistrzami prokrastynacji; gdy coraz częściej nie potrafią załatwić swoich spraw, bo oczekują, że zrobi to ktoś inny (najczęściej rodzic lub inny dorosły); gdy parcie na bycie najlepszym za wszelką cenę (nie zawsze uczciwie) staje się priorytetem; gdy szkolna kultura rywalizacji nie przygotowuje do wejścia na rynek pracy oparty na współpracy; gdy dzieci maja dużą trudność z refleksyjnym podejściem do swoich działań...

    Najlepsze jest to, że SOWA jest poręczą, do której bez problemu podpinają się inne koncepcje. Przypominam, że koncepcja powstała dużo wcześniej niż współczesne nauki neurobiologiczne, w tym neurodydaktyka. Ta ostatnia przypomina na przykład, że jesteśmy gatunkiem stadnym - potrzebujemy innych do rozwoju, że wolimy robić to, co sami wybierzemy niż to, co zostanie nam narzucone. Kompetencje XXI wieku zawierają się lub korelują z filarami planu daltońskiego. Wreszcie ocenianie kształtujące idzie z nimi ramie w ramię. Tak naprawdę możesz wszystko, bylebyś trzymał się poręczy. ;)

    Ważne jest, by mieć świadomość, że plan daltoński to jakaś sztywna "checklista" do wykonania. Ma on być dostosowany do warunków, w których jest realizowany. Wymaga od nauczyciela namysłu, swoistej filozofii edukacji (zresztą jako filozof edukacji przedstawiany jest Hans Wenke - jeden z holenderskich propagatorów idei Helen Parkhurst). 

    Istotą planu daltońskiego jest wybór podejmowany przez dziecko (na kursie też wybiera się jedno zadanie spośród kilku proponowanych). To ono decyduje kiedy wykona daną czynność i zapisuje (planuje) to na tablicy zadań. Taka zamiana podejścia do uczenia zapewne wymaga pewnego wysiłku od nauczyciela. Prościej jest zaplanować za dzieci i panować nad procesem, gdy wszyscy w jednym czasie robią to samo. Prościej, ale czy efektywniej?

    Ciekawą zasadą, jaka można zastosować od zaraz jest "Zapytaj trzech, zanim zapytasz mnie". Nauczyciel jest ostatnim ogniwem. Uczniowie uczą się ze sobą współpracować, przejmują odpowiedzialność za proces. Wszyscy znamy tę sytuacje, gdy zaraz po tym, jak wytłumaczyliśmy zadanie, pada stos pytań, o to, co właśnie powiedzieliśmy. Plan daltoński daje antidotum.

  (...)

  Nie jest moim celem streszczenie całego kursu. Jest w nim naprawdę wiele treści, które pomagają zastanowić się nad swoim stylem organizowania procesu uczenia się i nad jego sensownością. Bardzo zachęcam do odwiedzenia strony Fundacji Plan Daltoński i udziału w kolejnej edycji tego lub innego kursu. Naprawdę warto. Jeśli wolicie poczytać książki, zajrzyjcie na stronę Wydawnictwa Sor-man. Ostatnio ukazał się napisany przez Roberta Sowińskiego tom "Zrozumieć plan daltoński", z którego recenzja możecie się zapoznać np. na blogu Moniki Rokickiej. Fundacja prowadzi też kanał na You Tube, który warto zasubskrybować, bo znajdziecie tam mnóstwo treści dotyczących szeroko pojętej edukacji. Ania i Robert ciągle zapraszają ciekawych gości - edukacyjnych praktyków. Zapraszam  warto.

    

    


poniedziałek, 4 lipca 2022

Czas na zmianę



Ostatnie tygodnie stały się dla mnie czasem podsumowań. Po 15 latach podjąłem autonomiczną decyzję o powrocie od września do pełnoetatowego uczenia. Jak to mam w zwyczaju zrobiłem inwentaryzację tego, czego się przez ten czas nauczyłem. Może komuś przyda się moich 15 lekcji, inspirowanych wypowiedziami ludzi, którzy stanęli na mojej drodze.