środa, 5 stycznia 2022

Edukacja bez zaufania?

 


Od wczoraj ruszyła lawina smutnych komentarzy nauczycieli. Swoją reakcję na lex Czarnek opisujemy w minorowych barwach, komunikujemy uczucie załamania, zniechęcenia, smutku, a nawet lęku. Nie rozumiemy tego, co się dzieje, a minister nie rozumie, że my nie rozumiemy... 

Chodzi przecież o to, by "rodzice mogli wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami". To szczytny cel. Tylko czy wymaga strażnika (nie mylić z opiekunem - łac. cura - opieka), który rezyduje często wiele kilometrów od szkoły? Co się stało ze szkolną społecznością? Czy nie może ona ustalać swoich celów sama? Czy rodzice nie mogą się dogadać z dyrektorem i nauczycielami? Czy potrzebują "miecza sprawiedliwości" w postaci urzędnika z kuratorium?

Co się z nami stało jako społecznością? Skąd ten brak zaufania, komunikacji, współpracy? Tutaj, moim zdaniem, tkwi clue problemu: 

Czy EDUKACJA jest możliwa bez ZAUFANIA? 

Czy uczeń, który nie ufa nauczycielowi, może się uczyć?

Czy nauczyciel, któremu nikt nie ufa, będzie dobrym nauczycielem?

Czy atmosfera ciągłej kontroli i niepewności pozwoli na rozwój uczniów i szkół?

Czy poczucie zagrożenia (nawet więzieniem czy utrata prawa wykonywania zawodu) dobrze wpłynie na jakość procesów edukacyjnych?


Jestem pewien, że edukacja i zaufanie muszą iść w parze. Oczywiście może istnieć szkoła bez zaufania. Będzie tylko bezosobowym, automatycznym, taśmociągiem, realizującym kolejne wyśrubowane procedury. Ale nie będzie to już EDUKACJA, tylko jakaś ogromnie skarlała jej karykatura. Odczłowieczony kombinat, w którym nikt nie będzie nawet przez chwilę czuł się szczęśliwy.

Najsmutniejsze jest to, że lex Czarnek, to nie najgłębszy problem. Jest nim brak zaufania i rzeczowej rozmowy na temat prawdziwych potrzeb uczniów, na temat tego, jakiej szkoły naprawdę potrzebują w tych czasach. Martwi mnie to, że my nauczyciele, gdy osiągniemy zbyt wysoki poziom niezgody, mamy wyjście (dla wielu bolesne i ostateczne) - odejść. Uczniowie takiego wyboru nie mają, a ostatecznie to o nich chodzi w edukacji.

Niestety nie wystarczy obronić się przed lex Cz. Potrzeba znacznie więcej - trzeba odbudować zaufanie i umiejętność komunikacji, a to znacznie trudniejsze. Tylko to może stać się Świtem Edukacji. Tylko, czy wystarczy poszukiwaczy tego Świtu? Oby, bo najciemniej jest podobno właśnie przed świtem. Może to nie czas, by stracić nadzieję...