środa, 19 sierpnia 2020

P jak "po wakacjach"

Wróciłem do pracy, co oznacza, że moje wakacje się skończyły. Ostatnio na jednej z grup nauczycielskich na Fb wyczytałem, że wakacje mają uczniowie, a nauczyciele urlop. Od strony prawnej to ma sens. Jednak romantyczna strona mojej belferskiej duszy, ciągle wmawia mi, że skoro zdecydowałem się być nauczycielem, to przyjąłem zadanie bycia wiecznym uczniem. Stąd pozwalam sobie (bez żadnego trybu) mieć wakacje.

Poprzedni rok szkolny był zaskakujący, więc można było się spodziewać, dzięki niemiłościwie nam panującej Pan(i)Demicznej, że wakacje inne nie będą. Reżimy, obostrzenia i nieco strachu spowodowały, że nie zdecydowałem się na wyjazd. Dzięki temu odkryłem nieco zaskakujących rzeczy.

Moje wakacje były wbrew pozorom dość intensywne. Okazało się po raz kolejny, że lubię się uczyć, a nauka daje mi możliwość oderwania się od codzienności i zażycia pewnej dozy odpoczynku. Zgłębiałem więc tajniki TIK-owych narzędzi.

Nauczyłem się też, czegoś o sobie. Może nawet bardziej przypomniałem sobie pewna ważną prawdę. Tak się złożyło, że w czasie wakacji aplikowałem do programu Microsoft Innovative Educator Expert oraz do społeczności Wakelet. Obydwie rzeczy wiązały się z przyznaniem odznaki. Niby nic, ale z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że oczekiwanie na decyzję budzi we mnie pewien niepokój. Trochę przysłowiowych paznokci obgryzłem. Zwyczajnie chciałem dostać te odznaki. Bardzo.

To trochę śmieszne, że mając trochę lat na karku można cieszyć się z kolorowych nalepek, które właściwie niczego nie zmieniają. Nie będę lepiej zarabiał, wiedza sama nie wskoczyła mi do głowy ani nie zyskałem więcej szacunku na ulicy. Zostałem jednak doceniony. Przez te małe znaczki ktoś powiedział "To, co robisz jest dobre. Doceniam to".

Po drugie te znaczki pokazują, że jetem częścią jakiejś społeczności, grupy ludzi, którzy myślą podobnie, są chętni do pomocy i wsparcia. Najciekawsze jest to, że wielu z tych ludzi nigdy nie spotkałem "na żywo", ale stali się częścią mojej rozwojowej drogi. Nawet wirtualna społeczność może dodawać skrzydeł i poszerzać horyzonty.

Jako MIEE stałem się częścią międzynarodowej społeczności. Trochę mnie to przytłoczyło, bo nagle zobaczyłem jak wielu jest nauczycieli, z jak różnych kręgów kulturowych pochodzimy, jak różne mamy doświadczenia. A jednak coś nas łączy - to fakt, że pracujemy dla młodych ludzi, że mamy realny wpływ na ich życie. Dodatkowo MIEE to społeczność, która w służbie edukacji korzysta z technologii i jest gotowa dzielić się tym doświadczeniem. To nie technologia jest ważna, ale cele którym ona służy.

Na koniec moich wakacji mam taką refleksję: niezależnie kim jesteś w rzeczywistości zwanej szkołą (uczniem, rodzicem, nauczycielem, dyrektorem, pracownikiem administracji czy obsługi) , postaraj się od czasu do czasu pokazać innym za co ich doceniasz, może podziwiasz. I wcale nie chodzi mi o wielkie rzeczy. "Dziękuję za Wasze zaangażowanie w dzisiejszą lekcję", "Dobrze Pani wytłumaczyła ten temat", "Naszej córce bardzo podobała się wycieczka", "Doceniam realizacje tego ciekawego projektu". Nie trzeba wiele, by dodać skrzydeł, a docenienie motywuje do dalszych działań bardzo. Sam tego doświadczyłem.

Dziękuję tym, których wirtualnie spotkałem w te wakacje. Dziękuję, że mogłem się od Was uczyć i poczuć się docenionym.

W tym roku szkolnym zapraszam do współpracy. Jeśli mogę Wam w czymś pomóc, dajcie znać. Przyznam się, że marzę by był to rok dobrej współpracy w mojej szkole, ale także z uczącymi w innych (zwłaszcza w mojej gminie). Chciałbym, by współpraca była ważniejsza od rywalizacji, byśmy zawsze mogli się wspierać i inspirować wzajemnie na drodze rozwoju i zmiany polskiej edukacji. Już dziś życzę Wam ciekawego roku szkolnego.